Wrocław

Urszula Rybicka

Społeczność Żydów Wrocławia osiągnęła szczytowy rozwój na przełomie XIX i XX wieku. Jednak niemożliwe jest opowiadanie o jej historii bez wspomnienia o początkach tej gminy już w średniowieczu. I tu Wrocław może pochwalić się niezwykłym dziedzictwem nie tylko na skalę dolnośląską, lecz także ogólnokrajową. W opowieści o Żydach na obecnych terenach Polski dwa zabytki mają szczególne znaczenie, choć o ich istnieniu wciąż niewiele się mówi. Pierwszy z nich to najstarsza zachowana w całości macewa z 1203 roku. Nagrobek kantora Dawida jest dziś eksponatem Muzeum Historycznego w Pałacu Królewskim, a pochodzi ze średniowiecznego cmentarza żydowskiego. Ówczesna dzielnica żydowska, a więc prawdopodobnie także cmentarz, mieściła się w zupełnie innym miejscu niż ta nowożytna – jej ślady znajdują się w okolicach pl. Uniwersyteckiego oraz ulic Uniwersyteckiej, Garbary, Nożowniczej, Więziennej i Kuźniczej. Co ciekawe, do XIX wieku istniała tam ulica Żydowska (Die Judengasse) – nazwa ta potwierdza żydowskie osadnictwo właśnie w tym miejscu. Drugim unikatowym zabytkiem na skalę Polski są fundamenty średniowiecznej synagogi. Dom modlitwy istniał już w XIV wieku, co czyni go prawdopodobnie najstarszym na obecnych terytoriach Polski. Synagoga, która znajdowała się przy dzisiejszej ul. Szewskiej 49, należała do wrocławskiego Żyda imieniem Jakub i zakończyła swoją działalność po powtarzających się wypędzeniach, ponieważ horror średniowiecznych pogromów nie ominął także Wrocławia. 

Krwawe pogromy

Przez kolejne dekady, z powtarzającymi się przerwami, społeczność żydowska mogła się we Wrocławiu rozwijać, ale XIV wiek był okresem wyjątkowo mrocznym. Historycy informują, że już w 1319 roku wszyscy Żydzi zostali wygnani z miasta. Kiedy część tej społeczności się odrodziła, to kilka dekad później oskarżono ją o zatrucie studni podczas epidemii dżumy, co było pretekstem do kolejnego wygnania. W 1360 roku z kolei doszło do intensyfikacji nastrojów antysemickich: spalono żydowskie domy i pozostającą we Wrocławiu gminę wygnano. Najbardziej brutalny atak na Żydów miał jednak miejsce w 1453 roku, a przyczynił się do niego włoski inkwizytor Jan Kapistran. Pomawiał on społeczność żydowską o herezje, co podchwyciła chrześcijańska większość. Nagonka doprowadziła do pogromu, podczas którego Żydów torturowano i mordowano, a ci, którzy uszli z życiem, musieli opuścić miasto. Krwawym miejscem wydarzeń, podczas których zginęło czterdzieścioro jeden Żydów, był pl. Solny – dziś pogrom ten upamiętnia centralnie usytuowana Mała Iglica. Później we Wrocławiu obowiązywał również przywilej de non tolerandis Judaeis, co oznaczało, że Żydom nie wolno było już osiedlać się w mieście.

Od jarmarków do założenia gminy

Do połowy XVII wieku gmina żydowska nie istniała we Wrocławiu – obecność Żydów ograniczała się jedynie do ich udziału w jarmarkach, na które mogli przyjeżdżać kilka razy do roku. Gdy przybywali do miasta, zatrzymywali się przeważnie w obecnym pasażu Pokoyhof pomiędzy ulicami św. Antoniego i Włodkowica – tam mogli przenocować, nakarmić konie, zjeść koszerny posiłek czy pomodlić się w okolicznych domach modlitwy. Stosunek do Żydów zaczął się zmieniać dopiero w 1657 roku, kiedy pozwolono osiedlić się w mieście dostawcy mennicy cesarskiej Zachariaszowi Lazarusowi. Nowożytna gmina żydowska, początkowo bardzo niewielka, powstała więc w połowie XVII wieku, a późniejsze przejście Śląska pod panowanie Prus było dla niej bardzo korzystne. Od XVIII wieku Żydzi osiedlali się wokół obecnego pl. Bohaterów Getta – wcześniej był to pl. Żydowski – i zakładali tam swoje instytucje, ośrodki, funkcjonowało tam także kilka zajazdów i synagog.

Pejzaż religijny był wyjątkowo zróżnicowany – we Wrocławiu powstawały synagogi terytorialne, czyli domy modlitwy służące Żydom z konkretnego miasta lub regionu. Z reguły były to niewielkie pomieszczenia w kamienicach skupionych wokół ówczesnego placu Żydowskiego. Swoje osobne synagogi, które funkcjonowały przeważnie do początków XX wieku, mieli między innymi Żydzi litewscy, wołyńscy, bialscy czy głogowscy. Wśród najstarszych należy wymienić Synagogę Wołyńsko-Krotoszyńską, która powstała już w XVII wieku i mieściła się przy obecnej ul. Kazimierza Wielkiego. Mimo że w mieście pojawiła się infrastruktura świadcząca o życiu żydowskim, to wciąż nie można mówić o swobodnym rozwoju gminy. Nadszedł on bowiem dopiero po 1812 roku, kiedy ogłoszono edykt emancypacyjny, który w oświeceniowym duchu równych praw wszystkich Europejczyków objął także społeczność żydowską. Dopiero więc z początkiem XIX wieku Żydzi stali się pełnoprawnymi obywatelami miasta. Mieli prawo się osiedlać, nabywać nieruchomości, praktykować religię i prowadzić działalność zarobkową. Tak rozpoczął się wielki okres prosperity – nastąpił gospodarczy, kulturalny i intelektualny rozkwit wrocławskiej społeczności żydowskiej.

Po szczeblach drabiny społecznej

Okres ten został wykorzystany do wspinania się po kolejnych szczeblach na drabinie społecznej – Żydzi pokonywali ją drogą asymilacji. Przejście z grupy mniejszościowej do świata względnie równych praw większości osiągali oni między innymi za pomocą edukacji – dzięki posługiwaniu się językiem niemieckim często uczęszczali do najlepszych publicznych szkół. Ponadto aktywnie uczestniczyli w gospodarczym, politycznym, intelektualnym i kulturalnym życiu miasta. Co ważne, nawiązywali także kontakty daleko wykraczające poza granice i możliwości, jakie oferował Wrocław. Sukces jednostkowy wybitnych przedstawicieli konkretnych dziedzin wpływał z kolei na polepszenie się warunków życia całej społeczności żydowskiej dzięki ich zaangażowaniu o charakterze filantropijnym. Przetrwanie gmin żydowskich w diasporze przez wieki opierało się na samowystarczalności – zatem naturalne w tej społeczności było to, że bogatsi łożyli na chorych czy ubogich. Odbywało się to albo za pośrednictwem gminy żydowskiej, albo bezpośrednio, gdyż wiele najbogatszych rodzin żydowskich zakładało własne fundacje filantropijne. Dzięki temu mogły powstawać choćby szpitale, sierocińce, placówki edukacyjne, domy opieki nad chorymi lub samotnymi.

Żydowska topografia

Również na mapie Wrocławia coraz bardziej zauważalna była obecność społeczności żydowskiej. Część Żydów, głównie konserwatywnych, wciąż osiedlała się nieopodal wcześniejszego ośrodka – czyli począwszy od obecnego pl. Bohaterów Getta wzdłuż ulic: Krupniczej, Włodkowica, św. Antoniego oraz nieistniejącej już ul. Złote Koło. Natomiast w drugiej połowie XIX wieku Żydzi liberalni chętnie zamieszkiwali okolice Nowej Synagogi, gdzie znajdowały się biura reformowanej gminy żydowskiej. Były to głównie tereny obecnych ulic: Łąkowej, Druckiego-Lubeckiego, Podwale oraz Kościuszki, ale także Zielińskiego, Lelewela, Pawłowa oraz pl. Legionów. Z początkiem XX wieku najbogatsi żydowscy przemysłowcy zaczęli zamieszkiwać południowe osiedle Borek, gdzie budowano majestatyczne wille dla miejskiej burżuazji – na przykład przy obecnych ulicach: Januszowickiej, Lipowej czy Kasztanowej. Jednocześnie ta część miasta była pełna żydowskich instytucji pomocowych, a także sąsiadowała ze Starym Cmentarzem Żydowskim (obecnie ulica Ślężna) oraz Szpitalem Żydowskim (obecnie ulica Sudecka). Nie zmienia to faktu, że Żydzi mogli osiedlać się w całym Wrocławiu, a tereny historycznej dzielnicy żydowskiej były otwarte także dla chrześcijańskich mieszkańców miasta.

Belle époque we Wrocławiu

Żydzi zostali dopuszczeni także do pełnoprawnego funkcjonowania w świecie naukowym. Wrocław jako silny ośrodek uniwersytecki stał się domem dla wielu Żydów z mniejszych miejscowości Śląska – dlatego wiele gmin w tym czasie traciło na liczebności, ponieważ członkowie tej społeczności wybierali dobrze prosperujące ośrodki wielkomiejskie. Już w połowie XIX wieku osiągali sukcesy, stali się wpływowymi głosami nowoczesnej nauki i elitą profesorską uniwersytetu we Wrocławiu. Spośród niemieckich laureatów Nagrody Nobla pochodzenia żydowskiego dwóch urodziło się we Wrocławiu: Max Born, laureat z 1954 roku w dziedzinie fizyki, jeden z ojców mechaniki kwantowej, oraz Fritz Haber, nagrodzony w 1918 roku w dziedzinie chemii. Jest to postać do dziś budząca kontrowersje, ponieważ pracował nad bronią chemiczną używaną podczas I wojny światowej.

Przeczytaj więcej na stronie Żydowski Wrocław

Niemiecka belle époque przejawiała się także fenomenalnym rozwojem żydowskich artystów – z Wrocławiem związanych było kilku naprawdę ważnych twórców. Heinrich Tischler był ekspresjonistą, tworzył grafiki, litografie i drzeworyty. Jego wszechstronna twórczość szybko zyskała uznanie w całym kraju, a o dzieła zabiegały instytucje oraz marszandzi. Projektował m.in. wnętrza Nowej Synagogi oraz domu handlowego Rudolfa Petersdorffa. Co ważne, w jego obrazach widoczne są inspiracje judaizmem, tradycją żydowską i jidyszkajtem, malował też mroczne sceny pogromów wschodnioeuropejskich Żydów. Po Kristallnacht został uwięziony w obozie w Buchenwaldzie, z którego go zwolniono, jednak w wyniku choroby i osłabienia zmarł po powrocie do domu. W gronie najznamienitszych twórców związanych z Wrocławiem byli także: Clara Sachs, Eugen Spiro, Isidor Ascheim, Siegfried Laboschin, Ludwig Meidner czy Paula Grünfeld. Była to silna reprezentacja żydowskich twórców na europejskiej scenie kulturalnej, a ich dzieła pokazywały całe spektrum artystycznego wyrazu oraz podejścia do reprezentacji świata żydowskiego za pomocą uniwersalnego języka sztuki.

Z miłości do sztuki

Nie mniej istotnymi postaciami na scenie kulturalnej byli kolekcjonerzy sztuki, a ich zbiory malarstwa, grafik, rzeźb czy ilustracji zapisały się na kartach historii jako jedne z najistotniejszych prywatnych kolekcji tej części Europy początku XX wieku. Zainteresowani szczególnie francuskim impresjonizmem, ekspresjonizmem czy malarstwem niemieckim, wspierali rynek sztuki, młodych artystów oraz lokalne instytucje kultury. Największą kolekcję około szczęściu tysięcy dzieł sztuki we Wrocławiu posiadał Ismar Littman. Był on z zawodu prawnikiem, lecz hobbystycznie kolekcjonował dzieła europejskich malarzy, szczególnym uznaniem darząc ekspresjonistyczne dzieła Heinricha Tischlera i wielu innych przedstawicieli wrocławskiej sceny artystycznej. Nawet w jego kancelarii, która znajdowała się przy obecnej ulicy Świdnickiej 30, można było podziwiać dzieła sztuki. Gdy w 1933 roku Hitler doszedł do władzy, niemal od razu weszły w życie antysemickie regulacje prawne, zakazujące Żydom wykonywania zawodów publicznych – pracę stracili m.in. lekarze, nauczyciele, sędziowie i prawnicy. Ismar Littman, który z powodu zamknięcia kancelarii popadł w długi i został zepchnięty na margines społeczny, popełnił w 1934 roku samobójstwo i został pochowany na Nowym Cmentarzu Żydowskim przy obecnej ulicy Lotniczej. Jego rodzinie szczęśliwie udało się uciec z Trzeciej Rzeszy, przy okazji ratując część kolekcji. Ocalone dzieła choćby niemieckich artystów, w tym Heinricha Tischlera, zdobią obecnie ściany potomków kolekcjonera w Stanach Zjednoczonych.

Kolekcjonerzy sztuki, którzy licznie zamieszkiwali Borek, jak na przykład Max Silberberg, Carl Sachs czy Leo Lewin, aktywnie zaangażowani byli w powstanie wyjątkowej instytucji, jaką było Muzeum Żydowskie, kultywujące sztukę oraz tradycje żydowskie śląskich Żydów. Prezentowane były tam kolekcje artefaktów: począwszy od judaików i synagogaliów, przez archiwa, fotografie i dokumenty aż po dzieła sztuki – niemieccy zasymilowani Żydzi w ten sposób zaczęli określać swoją tożsamość i historię w przestrzeni publicznej. Inauguracja muzeum miała miejsce w 1929 roku, a wystawy odbywały się w Śląskim Muzeum Sztuk Pięknych, jednak kilka lat później zakazano Żydom korzystania z publicznej instytucji, byli więc oni zmuszeni przenieść dzieła do budynku należącego do gminy żydowskiej. Wybrali na ten cel sierociniec położony przy obecnej ulicy Grabiszyńskiej 61–65 i tam, do pogromu Kristallnacht, odbywały się skromne wystawy oraz wykłady. Ogromna część cennych zbiorów Muzeum Żydowskiego została zrabowana przez nazistów.

Gospodarczy boom

Społeczność żydowska Wrocławia nie ograniczała się jedynie do własnego środowiska czy lokalizacji dzielnicy żydowskiej. Obecność przedstawicieli życia gospodarczego była widoczna w ścisłym centrum, choćby dzięki zdumiewającym domom handlowym, które rewolucjonizowały handel na przełomie XIX i XX wieku. Fenomen przedwojennych żydowskich domów handlowych znany jest od Nowego Jorku przez Londyn aż po liczne miasta niemieckie. Wrocław wpisał się więc w nurt wielkomiejskiego handlu, gdzie luksus był na wyciągnięcie ręki, a żydowscy przedsiębiorcy tworzyli nowe normy i nawyki konsumenckie, które z powodzeniem funkcjonują do dziś.

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na jeden z wielu żydowskich domów handlowych, który jest perłą modernizmu – dom handlowy rodziny Wertheimów, czyli obecną Renomę. Najdoskonalszy przykład świetności żydowskiego handlu na ogólnokrajową skalę przyciągał rzesze klientów z całego Śląska – zachęcały do tego luksusowe wnętrza, doskonałej jakości produkty, stała i konkurencyjna cena oraz możliwość reklamacji, świetnie przeszkolona obsługa czy wykwintne dania w restauracji. Sukces tej branży mocno raził narodowych socjalistów – dlatego pierwszym ogólnokrajowym aktem antysemickim po dojściu nazistów do władzy był właśnie bojkot żydowskich sklepów. Już w kwietniu 1933 roku bojówkarze pikietowali pod żydowskimi sklepami z transparentami głoszącymi, że „Niemiec nie kupuje u Żyda!”. Walter Tausk w dzienniku Dżuma w mieście Breslau pisał, że nie pominięto przy tym żadnego żydowskiego sklepu czy domu handlowego. Naziści pragnęli wyeliminować żydowski handel z życia gospodarczego, jednak pikieta ta nie przyniosła żadnego skutku – mieszkańcy niemieckich miast cenili jakość usług i nie zrezygnowali tak szybko z zakupów mimo nasilonej propagandy.

Fenomenalne życie religijne

Nie mniej intensywny rozwój zapanował w świecie Żydów religijnych – Wrocław był domem zarówno dla Żydów liberalnych, jak i konserwatywnych, przyjezdnych i mieszkających tu na stałe. Śląskim Żydom przebywającym w mieście służyła Synagoga Krajowa, która mieściła się w pasażu Pokoyhof i działała od XVIII wieku. Dopóki nie wybudowano Synagogi Pod Białym Bocianem, Synagoga Krajowa pełniła funkcję głównego wrocławskiego domu modlitwy. Budynek z XVII wieku, mimo renowacji, popadał w ruinę, dlatego go rozebrano, a synagogę przeniesiono najpierw na obecną ulicę Włodkowica, a potem na obecny plac Muzealny, gdzie podczas Kristallnacht została zdewastowana. Niedługo po wejściu w życie edyktu emancypacyjnego, bo już w 1829 roku, wybudowano Synagogę Pod Białym Bocianem przy obecnej ulicy Włodkowica. Początkowo służyła ona Żydom liberalnym, jednak ze względu na dynamiczny rozwój tej grupy, szybko stała się niewystarczająca, więc oddano ją w ręce grupy konserwatywnej. Rozpoczęto zbiórkę na kolejną synagogę i niecałe pół wieku później, w 1872 roku, powstała Nowa Synagoga przy obecnej ulicy Łąkowej. Skala była zdumiewająca – była to druga największa synagoga w Niemczech i Austrii. Jednym z jej rabinów był wizjoner wyprzedzający swoje czasy – Abraham Geiger, który uwspółcześnił i zreformował wiele praktyk ówczesnego judaizmu. Majestat Nowej Synagogi w centrum miasta nie tylko świadczył tylko o pobożności tutejszej gminy, lecz także stanowił wyraz manifestu społeczno-politycznego, potwierdzającego silną obecność Żydów w mieście. 

Podczas pogromu Kristallnacht wnętrze Synagogi Pod Białym Bocianem zostało splądrowane i zniszczone. Jednak dzięki ścisłej zabudowie i licznym budynkom ją okalającym bojówki nazistowskie powstrzymały się przed jej agresywną dewastacją, ponieważ podpalenie groziłoby także pobliskim kamienicom. Dom modlitwy funkcjonował do 1941 roku, kiedy naziści zamknęli go, a następnie przeznaczyli na magazyn do przechowywania majątku po Żydach, których deportowano. Synagoga jednak ocalała i – mimo że także czasy powojenne nie były dla niej w większości łaskawe – do dziś pozostaje wizytówką wrocławskiej społeczności żydowskiej. Z kolei Nową Synagogę spotkał los tragiczny – naziści obrali sobie za cel całkowite zniszczenie największego żydowskiego domu modlitwy we Wrocławiu. Najpierw podpalili synagogę, a potem, by zniszczyć ją jeszcze szybciej i efektywniej, wysadzili w powietrze, pozostałości natomiast rozebrali. Dziś w jej miejscu znajduje się jedynie pomnik Pamięci Ofiar Nocy Kryształowej.

Uczelnia rabinacka, która rozsławiła Wrocław

Nie mniej istotnym, choć wciąż mało znanym dziedzictwem jest jedna z najważniejszych uczelni rabinicznych dziewiętnastowiecznej Europy, czyli Żydowskie Seminarium Teologiczne, które usytuowane było w kamienicy przy obecnej ulicy Włodkowica. Wrocławskie seminarium było pierwszą tego typu uczelnią w Europie Środkowej, a w późniejszym czasie zyskało sławę jako jedno z najważniejszych na świecie. Jego celem była modernizacja edukacji rabinów tak, by ich kompleksowe wykształcenie w dziedzinie teologii żydowskiej nadążało także za światem świeckim. Absolwenci uczelni mieli nie tylko pełnić funkcje nauczycieli i rabinów, ale też profesjonalnie służyć swojej przyszłej społeczności. Wykładowcami byli wybitni rabini i uczeni, m.in. Jacob Caro, Manuel Joël czy Heinrich Graetz. Niestety rabin Abraham Geiger, mimo iż był jednym z inicjatorów powstania uczelni wedle woli fundatora Josepha Jonasa Fränckla, został wykluczony z kadry wykładowców ze względu na zbyt reformatorskie w ocenie konserwatywnej większości podejście do judaizmu.

Życie po życiu

We Wrocławiu istnieje sześć cmentarzy żydowskich, ponieważ zgodnie z prawem żydowskim cmentarz zachowuje swój unikatowy status, nawet jeśli macewy zostaną usunięte z powierzchni ziemi. Z doniesień historyków wiemy, że w okresie średniowiecza istniały dwa cmentarze: jeden usytuowany w okolicy obecnego pl. Uniwersyteckiego, drugi – w okolicach Przedmieścia Oławskiego. W obecnych granicach miasta możemy zlokalizować także cmentarz żydowski na Psim Polu, gdzie również istniała niewielka społeczność żydowska. Mała nekropolia znajdowała się przy obecnej ulicy Sycowskiej 3 – dziś śladów po macewach już nie ma, a w miejscu tym postawiono bloki mieszkalne. Z kolei cmentarz przy obecnej ulicy Gwarnej powstał w 1761 roku i działał do roku 1856, kiedy otwarto kolejny – Stary Cmentarz Żydowski przy obecnej ulicy Ślężnej. Na osiemnastowiecznym cmentarzu wśród czterech tysięcy Żydów spoczywa wielu zasłużonych, choćby Joseph Jonas Fränckel, rabin Abraham Tiktin i rabin Isaak Berliner, nauczyciel Isaak Assur Francolm oraz lekarz Samuel Guttentag. Od 1901 roku miasto stopniowo pertraktowało z gminą żydowską i odkupowało tereny cmentarza, przy czym nie wszystkie groby ekshumowano. Nazistowscy urzędnicy w latach 30. wykupili pozostałe tereny cmentarza, a komuniści już po wojnie dokończyli akt jego destrukcji. Duża część szczątków do dziś pozostaje w tym miejscu – obecnie na jego powierzchni znajdują się bloki mieszkalne i tereny rekreacyjne.

Dom życia

Jedno z hebrajskich określeń cmentarza to beit chaim, czyli w dosłownym tłumaczeniu „dom życia” i tak też warto patrzeć na żydowskie nekropolie – jako świadectwa niezwykłego życia żydowskiego. I właśnie macewy z dwóch historycznie najnowszych cmentarzy mówią nam wiele o życiu nowożytnej społeczności Żydów w przedwojennej stolicy Dolnego Śląska. Na Starym Cmentarzu Żydowskim znajduje się około dwunastu tysięcy nagrobków. Charakteryzuje je duża różnorodność, co może wskazywać nie tylko na wielkość gminy żydowskiej, ale także na jej zróżnicowanie i rosnącą zamożność. Wśród nagrobków są zarówno te tradycyjne, jak i nowoczesne, skromne i niezwykle rozbudowane, podkreślające zawód, wykształcenie, pozycję społeczną albo przynależność narodową. Najstarsze pomniki to typowe kamienne macewy z hebrajskimi inskrypcjami, ale te, które pojawiały się później, często budowane były zgodnie ze świeckimi nurtami sztuki architektonicznej. Niestety nie cały kompleks przetrwał czasy nazizmu i komunizmu: nie zachował się ani przedwojenny dom przedpogrzebowy, ani willa opiekuna cmentarza zaprojektowana przez znany duet Paula i Richarda Ehrlichów, a w ich miejscu obecnie znajduje się niezabudowany plac. Budowle te zostały rozebrane w latach 70. XX wieku.

Wśród wielu wybitnych osób pochowanych na cmentarzu znaleźli się: profesor Oscar Berger, historyk Marcus Brann, profesor Ferdinand Julius Cohn, Isidor Friedenthal, profesor Heinrich Graetz, Heinrich Hermann, pisarka Friederike Kempner, Ferdinand Lassalle, Paula Ollendorf, wydawca Felix Priebatsch, rabin Ferdinand Rosenthal, artystka Clara Sachs i przedsiębiorca Julius Schottländer. Zmierzch działalności cmentarza nadszedł wraz z II wojną światową – najpierw Wehrmacht utworzył magazyn w budynku administracji, a w 1945 roku cmentarz był świadkiem walk Festung Breslau i służył hitlerowcom za twierdzę. W czasach PRL usiłowano go zlikwidować, na szczęście plan ten się nie powiódł i w 1975 roku cmentarz został wpisany do rejestru zabytków miasta. Obecnie należy do Muzeum Miejskiego Wrocławia.

Niemieccy i polscy Żydzi

Nowy Cmentarz Żydowski przy obecnej ulicy Lotniczej rozpoczął działalność na początku XX wieku – pierwsze pochówki odbyły się w 1902 roku. Planistą nekropolii był architekt Paul Ehrlich, a w jej murach zapisana jest historia zarówno niemieckich, jak i polskich Żydów, których życie związane było z Wrocławiem. Jest to miejsce szczególne, ponieważ przypomina o wielokulturowej historii miasta – po wojnie cmentarz zaczął działać jako miejsce pochówków polskiej gminy żydowskiej. W czasach PRL macewy były nagminnie dewastowane, wiele z nich zostało wówczas doszczętnie zrujnowanych, a przedwojenny dom przedpogrzebowy z upływem czasu popadał w ruinę i do dziś nie został odrestaurowany. Tak jak na niewiele starszym cmentarzu przy ulicy Ślężnej, tak i tutaj znajdziemy bogactwo architektury nagrobnej, zarówno skromne, jak i strojne pomniki. Unikatem w skali Dolnego Śląska jest jedyny w tym regionie ohel, czyli murowany grobowiec z drzwiami, który stawia się przeważnie nad grobami cadyków lub zasłużonych rabinów. Wrocławski ohel należy natomiast do kobiety – Miny Ciry Majzel, żony naczelnego rabina Łodzi, która w pamięci społeczności zapisała się jako bogobojna kobieta słynąca z dobroczynności. Na cmentarzu pochowane są też ofiary Zagłady – znajdziemy zarówno bezimienne groby, jak i wbudowane w mur cmentarza tablice upamiętniające ofiary hitleryzmu.

Opiekę nad cmentarzem sprawuje wrocławska gmina żydowska i wciąż jest to cmentarz czynny, na którym odbywają się pochówki Żydów z Wrocławia i Dolnego Śląska. Wśród pochowanych na Nowym Cmentarzu należy wymienić wyróżniające się postaci tutejszej społeczności: profesora Jacoba Freudenthala, rabina Arona Heppnera, filozofa Theodora Loewego, artystę Heinricha Tischlera, Ismara Littmanna, Maksymiliana Wojnarowskiego, Jakuba Rotbauma i Anatola Kaszena.

Brutalny antysemityzm

O tym, że „Auschwitz nie spadło z nieba”, przekonywał Marian Turski, a słowa te obrazują sytuację Żydów w Rzeszy. Dojście narodowych socjalistów do władzy w Niemczech w 1933 roku rozpoczęło najczarniejszy okres w historii Żydów, którego okrutnym końcem była Zagłada. Nasilające się obostrzenia i odbieranie podstawowych praw były pierwszymi krokami w kierunku odczłowieczenia Żydów, a w konsekwencji, w późniejszych latach, ich eksterminacji. Z każdym rokiem nagonka antysemicka w przestrzeni publicznej była coraz bardziej brutalna. Pierwsze ataki na społeczność żydowską mogły się wydawać niegroźne, jednak polityka NSDAP od początku miała na celu eliminację Żydów z Rzeszy. Początkowo Hitler próbował wypędzić ich z kraju i z Europy, jednak żeby móc wyjechać, Żydzi musieli opłacić tzw. podatek od ucieczki, byli więc zmuszani do pozostawiania całego majątku w kraju pochodzenia. W 1935 roku rząd uchwalił ustawy norymberskie, które zapoczątkowały oficjalne, systematyczne i ogólnokrajowe akcje dyskryminujące Żydów w Rzeszy. Celem tzw. ustaw rasowych było m.in. pozbawienie Żydów obywatelstwa, aby nie podlegali ochronie prawnej. Nowe przepisy zabraniały także zawierania mieszanych małżeństw czy utrzymywania stosunków między Żydami a „rasą panów”.

Niemcy, uchwalając nowe prawodawstwo, chcieli jednoznacznie i trwale wyeliminować Żydów z życia społecznego i gospodarczego. Walka ekonomiczna nie była jednak niczym nowym – odkąd naziści doszli do władzy, rozpoczęła się aryzacja, czyli zmuszanie Żydów do sprzedawania biznesów, kosztowności i nieruchomości za bezcen. Wywłaszczanie z jednej strony miało zmusić ich do szybkiego opuszczenia kraju, a z drugiej zaś – umożliwić przejęcie ich majątków. Z początkiem 1938 roku rozpoczął się kolejny etap radykalizacji polityki i wprowadzania kolejnych antyżydowskich ustaw. Żydzi m.in. musieli ewidencjonować wartość swojego majątku, nie mogli przyjmować zleceń publicznych, ich dzieci zostały usunięte z publicznych szkół, a gminy żydowskie utraciły status podmiotów prawa publicznego. Doprowadziło to do skrajnej marginalizacji i pauperyzacji żydowskich mieszkańców Rzeszy. Tego roku rozpoczęła się segregacja rasowa poprzez nadanie dodatkowych imion: wszystkim żydowskim mężczyznom nadawano imię Israel, a kobietom – Sara. Dokonywano tego także wobec niemowląt – możemy zobaczyć to np. w dokumentacji niespełna rocznego Alfreda Nothmanna, któremu z początkiem 1939 roku nadano drugie imię Israel i dołączono dokument do aktu urodzenia.

Żydzi, których było na to stać, wyjeżdżali – szacuje się, że w przeciągu kilku lat Rzeszę opuściło prawie sto pięćdziesiąt tysięcy osób. Istotną formą ratowania żydowskich dzieci przed wybuchem wojny był Kindertransport. Transporty w ramach tej akcji zostały zaplanowane przez międzynarodowe organizacje i rządy poszczególnych państw. Dzieci bez rodziców wysyłano m.in. do Szwajcarii, Wielkiej Brytanii lub Francji, gdzie gwarantowano im schronienie, przeważnie w klasztorach lub rodzinach zastępczych. Dzięki takiej formie ratowania Żydów ocalał m.in. mały Edgar Fritz Benjamin, wywieziony pierwszym transportem dla dzieci do Wielkiej Brytanii (na zdjęciu znajduje się wraz innymi dziećmi przed szkołą żydowską) . Również Joachim i Henry Pinczowerowie zostali wysłani do Wielkiej Brytanii w kwietniu 1939 roku w ramach akcji ratunkowej dla żydowskich dzieci. W sierpniu udało się uciec z Rzeszy także rodzicom chłopców, dzięki czemu cała rodzina przeżyła Zagładę.

Unicestwienie społeczności

Pogrom Kristallnacht był początkiem nieskrępowanej i codziennej agresji wymierzonej w żydowskich obywateli. Zorganizowany został przez Niemców w nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku i przyniósł nie tylko ogromne reperkusje społeczno-ekonomiczne, lecz także ofiary śmiertelne – w całym kraju zabito wówczas dziewięćdziesiąt jeden osób, a aresztowano ponad trzydzieści tysięcy. Naziści przeprowadzili zorganizowany i ogólnokrajowy pogrom nocą, podczas której bojówki dewastowały mienie żydowskie – począwszy od witryn sklepowych, organizacji i szkół po domy i synagogi. Abraham Archer opisywał ogromne straty wrocławskich Żydów w książce Oblężona społeczność, wskazując na przykład, że „Seminarium Teologiczne w dużym stopniu zrujnowano, a większość jego zbiorów bibliotecznych zniszczono lub złupiono”.

Dwudziestego dziewiątego maja 1941 roku ogłoszono, że Wrocław zostanie, wedle nazistowskiej retoryki, „oczyszczony” z Żydów. Szacuje się, że większość wrocławskich Żydów podczas kilkuletnich rządów nazistów opuściła miasto, a zostali tylko ci, którzy nie wierzyli w widmo śmierci lub ci, których na wyjazd nie było stać lub nie pozwalał im na to stan zdrowia. Pierwsze deportacje wrocławskich Żydów miały miejsce właśnie pod koniec 1941 roku. Żydzi na deportację musieli czekać w punktach zbiorczych; był to m.in. dziedziniec przed Synagogą Pod Białym Bocianem oraz okolice obecnego Dworca Nadodrze i pl. Strzeleckiego. Żydowskich mieszkańców Wrocławia wywieziono łącznie w kilkunastu transportach: do obozów Tormersdorf, Riebing i Grüssau, do Kowna, Izbicy, Sobiboru, Bełżca i na Majdanek, a także do Theresienstadt i Auschwitz. Ostatnie transporty zorganizowano jeszcze na początku 1944 roku. Tym samym hitlerowcy, przy milczącej aprobacie społecznej, unicestwili jedną z największych niemieckich społeczności żydowskich.

Nowe życie na nowej ziemi

Nie był to jednak absolutnie ostatni rozdział życia żydowskiego we Wrocławiu. Już w pierwszych tygodniach po zakończeniu wojny do miasta przybywali Ocalali z Zagłady polscy Żydzi, tworząc na Dolnym Śląsku potężny ruch odbudowy tej społeczności. Historycy szacują, że w lipcu 1946 roku w regionie mieszkało aż sto tysięcy Żydów, tworzących największe skupisko w całej powojennej Polsce i jedno z największych w Europie. Niestety Wrocław początkowo nie był pierwszym wyborem Ocalałych ze względu na potężne zniszczenia miasta – szacuje się, że osiedliło się tu około szesnastu tysięcy Żydów. Znacznie chętniej wybierali oni niezniszczone miasteczka, jak Dzierżoniów czy Bielawę, gdyż tam infrastruktura miejska – mieszkalna i gospodarcza – była znacznie bardziej obiecująca.

W 1946 roku przeniesiono jednak z Dzierżoniowa do Wrocławia Wojewódzki Komitet Żydowski, który utworzono przy ulicy Włodkowica 5, a przewodniczył mu Jakub Egit, sprawujący nadzór nad organizacją życia żydowskiego w regionie. Ważnymi instytucjami pod egidą Wojewódzkiego Komitetu Żydowskiego były także wydawnictwo i jidyszowa gazeta „Niderszlezje” mieszczące się przy tej samej ulicy. Osadnictwu na tych terenach sprzyjał również fakt etnicznej wymiany ludności, przez co powojenne życie można było budować z dala od rodzinnych traum, choć nie oznacza to, że polskim Żydom czas po zakończeniu Zagłady przyniósł ulgę. Wciąż obecny był antysemityzm, zdarzały się mniejsze i większe napaści oraz pogromy, dlatego też liczba Żydów decydujących się na pozostanie w Polsce z każdym miesiącem malała. Warto zaznaczyć, że napaści na Żydów miały miejsce także tutaj – zarówno we Wrocławiu, jak i w innych miastach Dolnego Śląska zdarzały się groźby, napady i pobicia, w tym śmiertelne.

Stara-nowa dzielnica żydowska

Centrum żydowskiej aktywności we Wrocławiu, zarówno świeckiej, jak i religijnej, stały się budynki przy ulicy Włodkowica, która stanowiła starą-nową dzielnicę żydowską. Mieściły się tam instytucje, koszerna stołówka, synagoga z mykwą, biuro rabina, a także wydawnictwa książkowe i prasowe oraz sale widowiskowe. Do 1951 roku wrocławscy Żydzi mogli korzystać z kilku synagog: Synagogi Pod Białym Bocianem (którą nazywali Synagogą Miejską), szulu, czyli małej synagogi, oraz z domów modlitwy przy ulicy Oleśnickiej 11 i Żeromskiego 24.

Wrocławscy Żydzi organizowali się także zawodowo, a setki z nich pracowało w spółdzielniach. Jedną z największych i najważniejszych była spółdzielnia „Jedność” im. Olgina, produkująca wyroby skórzane i zrzeszająca zarówno żydowskich, jak i nieżydowskich rzemieślników, która zatrudniała niemal tysiąc osób. Wytwarzali oni oczywiście obuwie, ale także galanterię oraz torby. Innym znanym żydowskim zakładem pracy była spółdzielnia „Tricot” specjalizująca się w produkcji odzieży, która swoją siedzibę miała w przedwojennym browarze przy ulica Inowrocławskiej (dziś fabryka została przemieniona w budynek mieszkalny). Ruch spółdzielczy w tym regionie odgrywał znaczącą rolę w odbudowie życia po wojnie, a żydowscy mieszkańcy Wrocławia i Dolnego Śląska odnajdywali się w tak zwanej produktywizacji, w ramach której szkolili się, odbywali kursy zawodowe i znajdowali zatrudnienie.

Odrodzenie kultury żydowskiej

Wraz z kolejnymi napływami żydowskiej ludności życie kulturalne rozkwitało – jednym z jego wybitnych przejawów było bogate życie artystyczne i teatralne. W 1946 roku we Wrocławiu oficjalnie rozpoczął działalność Dolnośląski Teatr Żydowski, któremu później nadano imię Estery Racheli Kamińskiej, nazywanej matką teatru żydowskiego. Co prawda sztuki wystawiane były w jidysz, ale spektakle były otwarte dla wszystkich zainteresowanych. Licznie przychodzili na nie również Polacy, którym w rozrywce nie przeszkadzał fakt nieznajomości języka spektaklu. Teatr, a w szczególności komedie, był jednym z nieformalnych środków terapeutycznych dla mierzących się z traumą wojny i Zagłady. Jego siedziba mieściła się przy ulicy Świdnickiej, a na scenie występowała m.in. córka Estery Racheli, czyli Ida Kamińska, najbardziej znana żydowska aktorka w historii Polski, która za rolę w filmie Sklep przy głównej ulicy była nominowana do Oscara. Dziś na fasadzie budynku, w którym działał Teatr Żydowski, mieści się tablica pamiątkowa poświęcona wybitnej żydowskiej aktorce i reżyserce. Teatr działał z rozmachem – rokrocznie przygotowywano głośne premiery, a na scenie można było obejrzeć adaptacje dzieł mistrzów, m.in. Szolema Alejchema. Wystawiano je gościnnie w wielu okolicznych miastach, szczególnie w tych z dużą społecznością żydowską, jak na przykład w Dzierżoniowie oraz Legnicy.

Teatr czerpał z tradycji kultury żydowskiej, ale nie był skansenem – na scenie można było obejrzeć przedstawienia czerpiące z ówczesnych trendów artystycznych. Przyczynił się do tego także znany szerokiej publiczności reżyser Jakub Rotbaum, który do Wrocławia przyjechał za namową Idy Kamińskiej. Także on został upamiętniony w przestrzeni miejskiej – przy ul. Włodkowica, gdzie mieszkał, znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona jemu oraz jego siostrze, Lii Rotbaum, która była choreografką i reżyserowała spektakle operowe. Niestety w 1950 roku decyzją władzy centralnej Dolnośląski Teatr Żydowski został połączony z Łódzkim Teatrem Żydowskim, choć jeszcze przez kilka lat działały one niemal niezależnie od siebie w swoich rodzimych siedzibach. Już w 1955 roku oba teatry przeniesiono do Warszawy, a wraz z nimi – żydowską działalność artystyczną. I choć we Wrocławiu przez kilka kolejnych lat odbywały się jeszcze wydarzenia kulturalne, to złota era wrocławskiego teatru żydowskiego dobiegła końca.

Wybitni naukowcy żydowskiego pochodzenia

Jednak nie tylko kultura rozwijała się dzięki wrocławskim Żydom. Świat nauki także zyskał dzięki osiedlającym się tu członkom tej społeczności, a jednym z najbardziej znanych był prof. Ludwik Hirszfeld, który wojnę przeżył w rodzinnej Warszawie, ale już od 1945 roku aż do śmierci pracował we Wrocławiu. Był to wybitny lekarz i immunolog nominowany do Nagrody Nobla, który m.in. opisał grupy krwi, zasady ich dziedziczenia oraz przyczyny konfliktu serologicznego. Rozwój matematyki natomiast przypisuje się pochodzącemu z Jasła, od 1945 roku pracującemu we Wrocławiu prof. Hugonowi Steinhausowi. Przed wojną był kierownikiem I Katedry Matematyki na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie i przedstawicielem tak zwanej lwowskiej szkoły matematycznej, której znaczną część stanowili żydowscy naukowcy. Hugo Steinhaus badał m.in. szeregi trygonometryczne i ortogonalne, był także popularyzatorem nauki, współtwórcą wrocławskiej szkoły teorii prawdopodobieństwa oraz cenionym z humoru aforystą. We Wrocławiu jego imię nosi ulica na Oporowie, matematyka upamiętniono również tablicą pamiątkową umieszczoną na budynku Politechniki Wrocławskiej.

Wszyscy przegraliśmy

Degradacja życia żydowskiego nastąpiła po 1949 roku, kiedy upaństwowiono większość żydowskich instytucji, a kontrolę nad nimi przejmowała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Likwidowano wówczas szkoły, kluby, biblioteki, spółdzielnie, organizacje i partie żydowskie, a także Wojewódzkie Komitety Żydowskie. Z połączenia Centralnego Komitetu Żydowskiego z Żydowskim Towarzystwem Kulturalnym utworzono Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce. Nad kwestiami religijnymi sprawowała nadzór Kongregacja Wyznania Mojżeszowego. Tym samym, po zaledwie kilku latach, zakończył się znaczący okres powojennego odrodzenia życia żydowskiego w Polsce. Kolejne dekady i nasilająca się antysemicka i antysyjonistyczna nagonka władz skutkowały masową emigracją i powolnym zanikiem istotnych przejawów autonomicznego życia żydowskiego we Wrocławiu. Antysemicką nagonkę we Wrocławiu w sposób poruszający opisała Sabina Baral w autobiograficznej książce Zapiski z wygnania. Autorka wraz z rodziną wyemigrowała z Polski i na stałe osiadła w Stanach Zjednoczonych. W jej książce czytamy: „Mam was dosyć. Wygraliście. Nie, to my wygraliśmy. Raczej wszyscy przegraliśmy. Wszystko jedno. Wyjeżdżamy. Będziecie mieli Polskę Judenfrei, Judenrein. Niech tylko przekroczymy tę granicę, za chwilę wasz antysemityzm będzie już tylko waszym problemem”.

Zanik... i odrodzenie

Zatrzymanie rozwoju społeczności nastąpiło już w 1950 roku. Żydzi mogli się wówczas zrzeszać jedynie w dwóch organizacjach – religijnej, czyli w Związku Religijnym Wyznania Mojżeszowego, który powstał w 1949 roku z połączenia Żydowskich Kongregacji Wyznaniowych, oraz w świeckiej, czyli w Towarzystwie Społeczno-Kulturalnym Żydów. Punktem kulminacyjnym opresyjnych działań był natomiast okres nagonki antysyjonistycznej przeprowadzonej przez władze komunistyczne w marcu 1968 roku. Wiele rodzin zdecydowało się wówczas na wyjazd, na przykład do Danii, Szwecji czy Izraela – była to decyzja ostateczna, ponieważ wyjeżdżający musieli jednocześnie zrzec się polskiego obywatelstwa. Jedną z tych osób była Ida Kamińska, która zdecydowała się na emigrację do Stanów Zjednoczonych. Ci natomiast, którzy postanowili pozostać, żyli w cieniu komunistycznej władzy, co wiązało się ze zmniejszeniem, a niekiedy wręcz całkowitym uśpieniem aktywności na polu żydowskiego życia publicznego. Wyjątki stanowiły oddziały Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów, które pełniły funkcje kulturalne i towarzyskie, nierzadko były jedynym miejscem, gdzie Żydzi mogli być otwarcie Żydami.

Taki status quo trwał aż do upadku komunizmu, bo dopiero demokratyczne rządy przywróciły Żydom podmiotowość – zarówno w znaczeniu indywidualnym, jak i zbiorowym. Dopiero w 1996 roku, po pokonaniu wielu formalnych trudności, Gminie Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu udało się odzyskać Synagogę Pod Białym Bocianem. Pierwsza publiczna modlitwa w synagodze po upadku komunizmu została zorganizowana w 1998 roku, w sześćdziesiątą rocznicę Kristallnacht. Mimo że wnętrze wciąż pozostawało w złym stanie, to na uroczystość przybyło wielu gości oraz przedstawicieli zarówno lokalnej, jak i międzynarodowej społeczności, by uczestniczyć w historycznym wydarzeniu. Uroczystość uświetnił także występ nowo powstałego Chóru Synagogi Pod Białym Bocianem. Późniejsza odbudowa synagogi wraz z szulem i mykwą nie byłaby możliwa bez wielu krajowych i międzynarodowych fundatorów i sponsorów, o których wsparcie i zaangażowanie zabiegali liderzy wrocławskiej społeczności żydowskiej.

Poznaj więcej historii: