Urszula Rybicka
Wałbrzyska społeczność żydowska rozwinęła się stosunkowo późno, bo dopiero w XIX wieku na fali zmian w stosunku do żydowskich obywateli w krajach Europy Zachodniej. Po edykcie emancypacyjnym z 1812 roku, kiedy w Prusach nadano Żydom prawa obywatelskie zezwalające na osiedlanie się w miastach i rozwijanie swoich gmin, niewielka społeczność żydowska Wałbrzycha liczyła około kilkudziesięciu osób i początkowo współdziałała z gminą w Świdnicy. Co ciekawe, blisko sąsiadujące z Wałbrzychem miasteczko uzdrowiskowe Szczawno-Zdrój także było domem dla małej społeczności żydowskiej, która dysponowała swoim, dziś nieistniejącym już cmentarzem. Gościło także w sezonie wypoczynkowym wielu żydowskich kuracjuszy, którzy chętnie odwiedzali dolnośląskie uzdrowiska. Społeczność żydowska Wałbrzycha nie była zatem liczebnie znacząca, lecz jej obecność była dostrzegalna – choćby przez późniejsze wybudowanie synagogi i założenie cmentarza. Żydzi byli widoczni także w samym Rynku, gdzie znajdowały się salony żydowskich przedsiębiorców, m. in. Conrada Tacka i Salo Katza. Zajmowali się oni również przemysłem i rzemiosłem, nie tylko stając się częścią miasta, ale mając na jego rozwój realny wpływ.
Koniec XIX wieku był dla wałbrzyskich Żydów okresem prosperity – gmina liczyła ponad trzystu członków, a życie żydowskie nabierało siły. Wtedy też została wybudowana na ich potrzeby synagoga, ponieważ wcześniejsza, z połowy XIX wieku, ulokowana była w prywatnym mieszkaniu i nie była wystarczająca dla rosnącej społeczności. Od 1882 roku nowa synagoga funkcjonowała przy obecnej ul. św. Jadwigi. Jak w wielu niemieckich synagogach prowadzonych w duchu liberalnym, działał tam także chór synagogalny. Fasada i wnętrze domu modlitwy były utrzymane w skromnej estetyce, a w okresie międzywojennym przeszedł on generalny remont, podczas którego nie tylko go odnowiono, ale także unowocześniono choćby poprzez założenie instalacji elektrycznej. Jego świetność nie trwała jednak długo, ponieważ został on spalony, jak wiele niemieckich synagog, podczas pogromu Kristallnacht w 1938 roku. Obok synagogi jeszcze w latach 20. XX wieku dobudowany został dom gminny – służył on jako miejsce modlitw oraz spotkań, znajdowały się w nim także mieszkania. Budynek w przeciwieństwie do synagogi przetrwał czasy nazizmu (lecz próżno w nim obecnie szukać życia żydowskiego).
Początek XX wieku był owocny nie tylko w sensie religijnym, lecz także społecznym, ponieważ żydowscy mieszkańcy Wałbrzycha organizowali się w wielu grupach świeckich. Zaangażowani byli m.in. w grupach dla żydowskiej młodzieży, ruchach syjonistycznych, jak np. w oddziale Międzynarodowej Syjonistycznej Organizacji Kobiet (WIZO), a także w Centralnym Stowarzyszeniu Niemieckich Obywateli Wyznania Żydowskiego (C.V.), które już od XIX wieku walczyło z narastającym antysemityzmem. Część tych organizacji, mimo narastających trudności, istniała jeszcze po dojściu nazistów do władzy. Do wybuchu wojny rabinem wałbrzyskiej społeczności żydowskiej był Jacob Kokotek, który kształcił się wcześniej we wrocławskim Żydowskim Seminarium Teologicznym. Zdążył on wyemigrować do Wielkiej Brytanii, gdzie z sukcesami kontynuował pracę w liberalnych gminach żydowskich.
Planowany cmentarz żydowski z pierwszej połowy XIX wieku ostatecznie nie został otwarty. Dlatego zmarłych chowano w nieodległych miejscowościach, takich jak Kamienna Góra czy Świebodzice. Później, przy obecnej ul. 1 Maja, funkcjonowała przejściowa nekropolia. Z kolei Nowy Cmentarz przy obecnej ul. Moniuszki podarowało Żydom miasto – na początku XX wieku powstała miejska nekropolia, która rozdzielona została między wyznaniami. Obok katolickiej i ewangelickiej powstała też część żydowska, na której znajduje się zachowany dom przedpogrzebowy. W wałbrzyskiej gminie żydowskiej oczywiście działało także powołane w XIX wieku bractwo pogrzebowe, czyli chewra kadisza. Dziś, obok niemieckich Żydów, chowani są tam Żydzi polscy, gdyż cmentarz od lat powojennych ponownie służy gminie żydowskiej. Szacuje się, że wojnę przetrwało tam około sto pięćdziesiąt nagrobków. Tak jak na większości przedwojennych cmentarzy żydowskich na Dolnym Śląsku, także i na tym znajdują się uniwersalne nagrobki nawiązujące do niemieckiej architektury nagrobnej, a nie typowe i tradycyjne żydowskie macewy.
Przed dojściem nazistów do władzy w 1933 roku społeczność żydowska liczyła około dwustu osób i z każdym rokiem diametralnie malała na skutek emigracji z powodu umacniającego i nawarstwiającego się antysemityzmu. Jednak jeszcze przed rządami Hitlera w Wałbrzychu dochodziło do ataków antysemickich, jako że nastroje wrogie Żydom wzmacniały się i wybrzmiewały w niemieckim społeczeństwie już od XIX wieku. Z każdym rokiem życie Żydów było coraz trudniejsze i byli oni spychani na margines – zarówno w sensie społecznym, gospodarczym, politycznym, jak i prawnym. Żydzi, którzy przed wybuchem wojny nie zdołali wyemigrować, znaleźli się – jak większość europejskich Żydów – w śmiertelnej pułapce. Byli oni początkowo przesiedlani, a ostatecznie deportowani do gett i obozów śmierci, w tym najwięcej z nich trafiło do obozu Auschwitz-Birkenau.
Nowy rozdział żydowskiej historii Wałbrzycha datuje się na 1945 rok, gdy do miasta zaczęli napływać Ocaleni z Zagłady. Ich liczne osadnictwo szybko sprawiło, że Wałbrzych nazywany był żydowskim miastem – był trzecim największym ośrodkiem osadnictwa żydowskiego po wojnie na Dolnym Śląsku (wyprzedzały go jedynie Wrocław i Dzierżoniów). Skala i wielkość społeczności polskich Żydów zamieszkujących Wałbrzych po wojnie kolosalnie przewyższała przedwojenne życie żydowskie w tym mieście. Na ulicach można było usłyszeć zarówno rozmowy w języku polskim, niemieckim, jak i w jidysz. Podobnie jak w Dzierżoniowie, dużą liczbę osiedlających się Żydów stanowili wyzwoleni z filii Gross-Rosen. Nawet na terenie miasta podczas wojny mieściło się sześć oddziałów tego obozu. Do grona nowych mieszkańców Wałbrzycha zaliczali się Żydzi z Polski wschodniej i centralnej, repatrianci z ZSRR oraz Ocaleni z innych obozów koncentracyjnych. Licznemu osadnictwu sprzyjał fakt, że Wałbrzych nie był dotkliwie zniszczony podczas II wojny światowej, dzięki czemu infrastruktura miejska, w tym fabryki i kopalnie, była gotowa do wykorzystania przez nowych mieszkańców. Niezniszczony przemysł w mieście zachęcał Żydów, szczególnie tych w młodym i średnim wieku, do rozpoczęcia nowego życia właśnie tutaj – z szerokimi perspektywami zawodowymi i zarobkowymi. W ramach produktywizacji szkolono Żydów do pracy w kopalniach przy wydobywaniu „czarnego złota”, tym samym przyczyniając się do ich zaistnienia w zupełnie nowej dla nich gałęzi przemysłu wydobywczego. Dumni żydowscy górnicy – to nie jedyne novum w historii społecznej polskich Żydów. Szacuje się, że w 1946 roku żydowskich mieszkańców Wałbrzycha było już około dziesięciu tysięcy. Liczba ta w przypadku większości miast Dolnego Śląska była jednak dynamiczna i zmieniała się z miesiąca na miesiąc. Wiele osób traktowało te miasta jedynie jako przystanek w swojej powojennej wędrówce. Kiedy jedni decydowali się na emigrację, inni przyjeżdżali tu zdecydowani, by rozpocząć nowe życie właśnie na Dolnym Śląsku. Co ciekawe, nieodległy Sobięcin (wcześniejsza nazwa przed włączeniem do granic miasta brzmiała Węglewo) był tak zdominowany przez żydowskich mieszkańców, że ironicznie nazywany był Palestyną. Choć Żydzi szybko opuścili tamte tereny, wybierając emigrację, to do dziś można usłyszeć o wałbrzyskiej Palestynie nie tylko w języku potocznym.
Wraz ze wzrostem liczby Żydów starano się odpowiadać na rosnące potrzeby społeczności. Powstała więc rozbudowana sieć infrastruktury dbająca o tę wspólnotę, zarówno w wymiarze religijnym, jak i świeckim. Działały tu m.in. mykwa i koszerna stołówka, szkoły i bursy, żydowska biblioteka i świetlice oraz zawiązywały się partie polityczne. Wydawano tu także książki i inne publikacje na temat historii, kultury i literatury Żydów, które miały znaczącą liczbę czytelników. Większość organizacji żydowskich funkcjonowała do 1949 roku, ponieważ wraz z falami emigracyjnymi niektóre z nich z biegiem czasu przestawały być potrzebne. Drugim, znacznie ważniejszym i ogólnopolskim problemem było upaństwowienie żydowskich instytucji przez władze komunistyczne (co, rzecz jasna, oznaczało też upaństwowienie żydowskiego majątku). Wśród instytucji, które dbały o powrót do normalnego życia po tragedii Zagłady, można wymienić: żydowski dom dziecka przy obecnej ul. Guglielmo Marconiego (działał w 1946 roku) i nowoczesny jak na tamte czasy Szpital Żydowski im. Dawida Guzika (działał w latach 1948–1949), przy którym prowadzono żłobek oraz szkołę pielęgniarską. Funkcjonowała tu także szkoła żydowska, w której językiem wykładowym był jidysz. Nie bez znaczenia było także umacnianie życia kulturalnego – wałbrzyski żydowski Teatr Renesans działał w budynku, w którym obecnie siedzibę ma Teatr Dramatyczny (pl. Teatralny 1). Na scenie można było zobaczyć głównie przedstawienia komediowe wystawiane zarówno w jidysz, po rosyjsku, jak i po polsku. Ocalałym z Zagłady pomagano także w zdobyciu niezbędnych umiejętności na kursach i szkoleniach oraz w znalezieniu zatrudnienia. Tym samym dla wielu żydowskich mieszkańców Wałbrzycha i okolic zrodził się nowy model życia i pracy.
Charakterystyczna dla dynamiki powojennego czasu była zwiększona migracja – zarówno wewnętrzna, jak i poza granice kraju. Wałbrzych, podobnie jak Kłodzko oraz Kudowa-Zdrój, miejscowości położone blisko granic, były miejscami wzmożonego (lecz w większości półlegalnego lub nielegalnego) działania syjonistycznej Brichy. Żydzi po wojnie nie mogli legalnie opuszczać kraju, więc tysiące z nich korzystało ze zorganizowanej pomocy w przekraczaniu zielonej granicy, by rozpocząć emigrację do ówczesnego Brytyjskiego Mandatu Palestyny. Bricha do 1948 roku tworzyła punkty przerzutowe oraz przygotowywała grupy do opuszczenia kraju i rozpoczęcia nowego życia w Erec Israel. Wzmożona działalność organizacji syjonistycznych przejawiała się także w zakładaniu kibuców, niewielkich spółdzielczych ośrodków rolnych kojarzonych z powstaniem Izraela. Po wojnie w Wałbrzychu i okolicach działało kilka kibuców, które skupiały młodzież i młodych dorosłych, a ich celem było przygotowanie przyszłych pionierów do budowy państwa żydowskiego.
Ogromną rolę w tworzeniu nowego życia żydowskiego w Wałbrzychu, również po pierwszych falach emigracyjnych i zaostrzeniu polityki władz komunistycznych wobec mniejszości żydowskiej, odegrało tamtejsze Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce. Zrzeszało ono społeczność wokół przeróżnych wydarzeń, często spontanicznie i na bieżąco odpowiadając na potrzeby grupy. Organizowano tam zarówno zajęcia dla dzieci i młodzieży, jak i dla dorosłych oraz seniorów – można było na przykład rywalizować na zajęciach sportowych, uczestniczyć w kółkach teatralnych, muzycznych i plastycznych bądź poszerzać wiedzę na wykładach oraz prelekcjach. Nierzadko spotkania miały wymiar czysto towarzyski – oglądano wspólnie telewizję, dyskutowano, grano w szachy, gry karciane i domino. Większość Żydów była niereligijna i przeważnie nie przestrzegała szabatów i nie obchodziła świąt żydowskich, spędzając wspólny czas na świeckich aktywnościach. Istniała jednak także Kongregacja Wyznania Mojżeszowego, jako jedna z dwóch – obok TSKŻ – zatwierdzonych przez władze komunistyczne organizacji żydowskich. Prowadziła ona m.in. domy modlitwy, szkołę żydowską, stołówkę oraz sprawowała opiekę nad cmentarzem.
Niestety wysiłki utrzymania stałej społeczności żydowskiej były skazane na niepowodzenie w kolejnych dekadach, gdy nagonka władz i tłumienie podmiotowości Żydów nabierały na sile. Tak jak w wielu polskich miastach, emigracja przyspieszyła w 1968 roku, a w latach 70. w Wałbrzychu mieszkało już tylko ok. 450 Żydów. Niknięcie tej społeczności odbijało się również na tych, którzy pozostali w mieście, ponieważ możliwości uczestnictwa w życiu artystycznym, kulturalnym czy religijnym malały, coraz trudniej było dostać koszerny posiłek lub wspólnie obchodzić święta. Okres komunizmu na ziemiach wałbrzyskich przetrwała jedynie garstka tych, którzy przybyli tu po wojnie odbudować swoje życie. Choć od czasu transformacji ustrojowej Żydzi ponownie mogą cieszyć się pełnią praw i swobód obywatelskich, to zarówno w Wałbrzychu, jak i innych miasteczkach Dolnego Śląska jest to już społeczność w znakomitej większości tworzona przez osoby starsze. Współcześnie w Wałbrzychu wciąż funkcjonuje oddział TSKŻ, jednocząc członków wokół świąt żydowskich, upamiętnień historycznych, wydarzeń kulturalnych czy wykładów tematycznych.