Urszula Rybicka
Żydzi w Dzierżoniowie, tak jak w innych dolnośląskich miastach, żyli już od XIII wieku. Należeli oni wówczas do gminy w Świdnicy, która była jedną z największych społeczności żydowskich w regionie – tam między innymi znajdował się cmentarz żydowski, na którym spoczywali dzierżoniowscy Żydzi. Średniowieczna gmina była więc stosunkowo niewielka i niestabilna, szczególnie, że nieobce jej były ataki antysemickie i pogromy dokonywane przez lokalną ludność. Podczas jednego z nich żydowska społeczność została wygnana z własnych domów. Wypędzeni Żydzi nie mogli już powrócić na stałe, a bramy miasta były dla nich otwarte jedynie kilka razy w roku podczas jarmarków, które szczególnie często odwiedzali Żydzi ze wschodniej Europy.
Okres wygnania trwał aż do edyktu emancypacyjnego w 1812 roku, kiedy władze Prus zezwoliły Żydom nie tylko na osiedlanie się w śląskich miastach, ale także na uczestnictwo w życiu publicznym, jak również na zakładanie gmin – m.in. budowę domów, synagog, prowadzenie handlu, zakładanie własnych organizacji i instytucji. Wtedy też powstał cmentarz żydowski, a pół wieku później – okazała synagoga. Od tego momentu datuje się niezwykle szybki rozwój społeczności żydowskich, które w XIX wieku w sposób znaczący przyczyniły się do rozwoju dolnośląskich miast. Dzierżoniów, słynący z przemysłu włókienniczego, zyskał w dużej mierze dzięki przedsiębiorczości żydowskich fabrykantów – można przywołać choćby przędzalnie Weyl und Nassau czy fabryki włókiennicze braci Arnolda i Hermana Cohnów oraz Abrahama Fleischera. Warto zaznaczyć, że większość żydowskich fabryk została przejęta przez Niemców w ramach akcji wywłaszczającej w 1938 roku. Pod koniec XIX wieku w Dzierżoniowie mieszkało ok. stu pięćdziesięciu Żydów – choć oficjalnie mogli być częścią tkanki miejskiej, to wielu z nich wybierało większe miasta, jak na przykład uniwersytecki Wrocław, ze względu na szersze możliwości podjęcia nauki czy pracy. Gmina żydowska nie wydawała swojego biuletynu, ale wielu dzierżoniowskich Żydów abonowało prasę z Bonn, m.in. „Israelitische Gemeinde- und Familien-Zeitung”. Po Wielkiej Wojnie i kryzysie gospodarczym w mieście zostało jeszcze mniej przedstawicieli żydowskiej społeczności. Szacuje się, że w latach 30. było ich już tylko około siedemdziesięciu.
Okres nazistowski wraz z jego terrorem i prześladowaniami mniejszości żydowskiej odcisnął głębokie piętno na dzierżoniowskiej społeczności. Już na początku władzy narodowych socjalistów w wielu miastach odbywały się bojkoty działalności gospodarczej Żydów – także w Dzierżoniowie 1 kwietnia 1933 roku miała miejsce nagonka antysemicka. Uniemożliwienie pracy w instytucjach publicznych czy prowadzenia handlu doprowadziło do emigracji wielu żydowskich mieszkańców. Uciekali oni do innych krajów europejskich oraz nierzadko za ocean. Niemcy usuwali dziedzictwo żydowskie także z przestrzeni symbolicznej, choćby zmieniając nazwę ul. Żydowskiej na ul. św. Jerzego (obecna ul. Miodowa). Kulminacją licznych ataków antysemickich i rugowania Żydów z przestrzeni publicznej był ogólnopaństwowy pogrom Kristallnacht 9 listopada 1938 roku. W Dzierżoniowie pod osłoną nocy bojówki wybijały szyby w synagodze i żydowskich sklepach. Wielu Żydów aresztowano i tymczasowo umieszczono w obozach koncentracyjnych. Majątki dzierżoniowskich Żydów skonfiskowano – zarówno rzeczy prywatne, jak i majątek gospodarczy – Niemcy wówczas przejmowali między innymi przedsiębiorstwa i fabryki. Gdy wybuchła wojna, emigracja Żydów była już praktycznie niemożliwa – szacuje się, że w mieście zostało ich mniej niż pięćdziesięcioro. W 1941 roku rozpoczęły się deportacje do obozów przejściowych, koncentracyjnych i obozów śmierci. Nierzadko Żydzi z mniejszych dolnośląskich miejscowości przesiedlani byli do Wrocławia, skąd skoordynowane transporty z setkami śląskich Żydów odjeżdżały aż do 1944 roku. Okres nazistowski i Zagłada, w której zostali zamordowani ostatni Żydzi, brutalnie zakończyły historię społeczności niemieckich Żydów w Dzierżoniowie. Pamięć o nich przetrwała jednak okres nazistowskiego wymazywania żydowskiej historii, a wśród najważniejszych punktów ocalonego dziedzictwa można wymienić synagogę i cmentarz, świadczące o bogatym życiu żydowskim w Dzierżoniowie.
Dzierżoniowska synagoga powstała według projektu architektonicznego Ewalda Böttgera w 1875 roku i mieści się przy ul. Krasickiego. Była nazywana Synagogą Starą i działała do 1938 roku, kiedy Żydom ją odebrano. Do tego czasu dzierżoniowscy Żydzi posiadali całą niezbędną infrastrukturę religijną – oprócz miejsca modlitw były tam także mykwa, szkoła, mieszkanie rabina oraz nauczyciela, kuchnia wraz ze stołówką, jak również biura gminy żydowskiej. Pierwszym rabinem był Moritz Cohn. W 1863 roku gmina opublikowała biuletyn informacyjny w formie książkowej na temat zasad zachowania w synagodze, pod którymi podpisał się zarząd: Jacob Naphtali, L. Braun oraz S. Oelsner. Możemy w nim przeczytać m.in. o tym, że dzieci od lat pięciu mogą uczęszczać na nabożeństwa, oczywiście jeśli będą pod opieką dorosłego, który zadba o ich dobre zachowanie; w synagodze powinno się zajmować miejsca w ciszy; przeszkadzanie podczas nabożeństw grozi wyrzuceniem z synagogi, a podczas świąt Jom Kipur i Tisza be-Aw należy mieć nałożone buty. Rabin Moritz Cohn natomiast dopisał na końcu, iż powyższe zasady nie mają na celu urazić żadnego z członków gminy.
Synagoga szczęśliwie przetrwała zarówno pogrom Kristallnacht, jak i lata wojenne, dzięki czemu po wojnie mogła służyć Ocalałym z Zagłady. Już w 1945 roku wróciła do społeczności żydowskiej, została wyremontowana i ponownie mogła służyć spotkaniom i nabożeństwom. Niestety lata nagonki antysemickiej komunistycznych władz sprawiały, szczególnie po 1968 roku i emigracji ogromnej części polskich Żydów, że z synagogi korzystano rzadziej i mniej o nią dbano. W latach 80. była praktycznie nieużywana i dopiero po upadku komunizmu, w 1994 roku, została wpisana do rejestru zabytków. Jej renesans datuje się dopiero na początek XXI wieku, kiedy Fundacja Beiteinu Chaj rozpoczęła remont i renowację budynku, a potem wykupiła go od Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu. Obecnie czasami organizowane są w niej zarówno święta żydowskie, jak i wydarzenia publiczne – koncerty, wystawy czy wydarzenia kulturalne. W maju 2025 roku dzierżoniowska społeczność uczciła 150. rocznicę powstania synagogi uroczystym koncertem. Synagoga obecnie nosi nazwę Rutika – na cześć pięcioletniej dziewczynki zamordowanej w Zagładzie.
Cmentarz żydowski działał przed wojną od 1826 do 1939 roku i mieści się przy obecnej ul. Bielawskiej. Przetrwał wojnę w dobrym stanie, a na jego terenie znajduje się także dawny dom przedpogrzebowy, później służący jako dom dozorcy cmentarza. Zasługę przetrwania nekropolii przypisuje się Niemcowi Konradowi Springerowi, który wykupił cmentarz, przez co nie został on zewidencjonowany przez narodowych socjalistów jako mienie żydowskie. Springer już wcześniej pełnił funkcję ogrodnika na cmentarzu i choć nigdy nie należał do dzierżoniowskiej gminy żydowskiej, to z nią współpracował i dzięki niemu zostało ocalone istotne żydowskie dziedzictwo. Z kolei polscy Żydzi, którzy osiedlili się w mieście po wojnie, korzystali z cmentarza już od 1945 roku. Zdarzało się jednak, że macewy były niszczone lub kradzione. Dziś niemal dwustuletnia nekropolia liczy około dwustu nagrobków, zarówno przed-, jak i powojennych. Inskrypcje nagrobne są zarówno w języku hebrajskim, niemieckim, jak i polskim; jest także jedna w języku rosyjskim. W ostatnich latach przeprowadzono inwentaryzację oraz digitalizację wielu nagrobków.
Kapitulacja Rzeszy i wyzwolenie obozów koncentracyjnych zastały tysiące więzionych polskich Żydów właśnie na obecnych terenach Dolnego Śląska. Już w maju 1945 roku w Dzierżoniowie (do 1946 roku miasto nazywało się Rychbach) odnotowano obecność ponad dwóch i pół tysiąca Żydów, a w kolejnych tygodniach ich liczba szybko rosła. Dla uwolnionych z filii obozu Gross-Rosen Żydów utworzono Komitet Pomocy Żydom z Obozów Koncentracyjnych. Natomiast w czerwcu właśnie w Dzierżoniowie powstał Wojewódzki Komitet Żydowski na Dolnym Śląsku z siedzibą przy ul. Krasickiego 23, dzięki któremu sprawnie kierowano osadnictwem żydowskim w regionie. Instytucja działała tu przez rok, a w 1946 roku została przeniesiona do Wrocławia, który podnosił się z wojennej pożogi. Zarówno ogromna liczba Ocalałych, jak i aktywne dążenie do odbudowy żydowskiego świata sprawiły, że to właśnie tu tak prężnie rozwijało się życie żydowskie. Rok po zakończeniu wojny w polskiej Jerozolimie – jak nazywano to miasto – mieszkało ponad dwanaście tysięcy Żydów, będących głównie repatriantami z ZSRR oraz Ocalałymi z obozu Gross-Rosen i jego licznych filii.
To właśnie Dzierżoniów był drugim co do wielkości powojennym skupiskiem ludności żydowskiej na Dolnym Śląsku – wyprzedzał go jedynie Wrocław. Bliskość filii obozu, w szczególności podobozu Sportschule (Arbeitslager Langenbielau I), w którym więzieni byli przede wszystkim Żydzi, sprawiła, że po wyzwoleniu polscy Żydzi osiadali w najbliższych miejscowościach. Nie bez znaczenia była także niezniszczona przez wojnę infrastruktura Dzierżoniowa, w tym lokale mieszkalne i użytkowe, fabryki oraz gospodarstwa rolne, które mogły przejść w ręce nowych mieszkańców. Znajdująca się nieopodal Bielawa również stała się domem dla Ocalałych – po wojnie mieszkało w niej około pięć tysięcy Żydów. Utworzono tam wiele instytucji żydowskich, m.in. żłobek, szkołę, przychodnię, dom kultury czy znany w całym kraju klub sportowy „Wolność”. Oba miasta stanowiły niezwykle silne ośrodki życia żydowskiego nie tylko w skali regionu, ale i całej Polski. Józef Wancer, który jako kilkuletnie dziecko przybył wraz z rodzicami do Bielawy, w swojej autobiograficznej książce My Way. Wspomnienia pisze: „W Bielawie dużo mówiło się o Niemcach, o wojnie. Najwięcej mówiło się o obozach śmierci, gettach, utraconych bliskich, gułagach”.
Ciekawa historia wiąże się także z nieodległymi Pieszycami (do 1947 roku Pietrolesie). Już w sierpniu 1945 roku utworzono tam Dom Dziecka im. Janusza Korczaka, który sprawował opiekę nad żydowskimi dziećmi – w głównej mierze ocalałymi z obozu koncentracyjnego na Majdanku. Placówka ta została przeniesiona z Lublina między innymi ze względu na złe warunki instytucjonalne i materialne, które sprawiały trudność w opiece nad rosnącą liczbą wychowanków. Placówka ta istnieje do dziś, jednak – jak większość instytucji żydowskich – w 1950 roku została upaństwowiona i od tego czasu pełni funkcję publiczną. W 1951 roku żydowskie dzieci przeniesiono do Wrocławia, ponieważ działało tam bardziej rozwinięte szkolnictwo żydowskie. Tuż po wojnie na Dolnym Śląsku istniało kilka żydowskich domów dziecka, także w pobliskiej Bielawie, Wałbrzychu i Ludwikowicach. W Dzierżoniowie przez rok działał również Żydowski Dom Matki i Dziecka, a Wojewódzki Komitet Żydowski organizował kolonie letnie dla dzierżoniowskich dzieci. Żydowskie instytucje opiekuńcze często starały się realizować pedagogikę zamordowanego podczas Zagłady Janusza Korczaka, akcentując samodzielność, współpracę, wspólne redagowanie gazetek i koedukację wychowanków.
Zaledwie rok po wojnie osiedle żydowskie tętniło życiem, z każdym miesiącem umacniając swoją społeczność i wychodząc naprzeciw jej potrzebom. Na ulicach Dzierżoniowa słychać było rozmowy w jidysz, widoczne były także plakaty i nazwy sklepów oraz instytucji zapisane w tym języku. Jednym z pierwszych rabinów nowo utworzonej gminy był pochodzący z ultraortodoksyjnej rodziny żydowskiej z Biłgoraja Mordechaj Szapiro (później znany jako Morris Shapiro), który pełnił już tę funkcję w 1945 roku i organizował żydowskie życie religijne. Trzy lata później wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, w których zrobił prawdziwą karierę, do końca życia nauczając w nowojorskim elitarnym Jewish Theological Seminary, gdzie został zapamiętany jako jeden z najważniejszych nauczycieli Talmudu całego pokolenia.
W Dzierżoniowie od podstaw tworzone były także instytucje zawodowe, opiekuńcze, edukacyjne, zdrowotne, kulturalne i polityczne, głównie dzięki pomocy finansowej Jointu (American Joint Distribiution Comittee), czyli amerykańskiej instytucji wspierającej europejskich Żydów. Jedną z podstawowych potrzeb po wojnie była opieka medyczna nad Ocalałymi z Zagłady – dlatego w wielu miastach i miasteczkach w pierwszej kolejności powstawały ośrodki TOZ-u, czyli Towarzystwa Ochrony Zdrowia Ludności Żydowskiej w Polsce. Ich działalność była kompleksowa, ponieważ prowadziły one m.in. szpitale, instytucje opiekuńcze, ambulatoria oraz przychodnie dla dzieci i dorosłych, dostarczały leki oraz żywność najbardziej potrzebującym. Zaraz po wojnie dynamicznie zakładano również liczne spółdzielnie rolnicze, spożywcze i wytwórcze. Wśród najprężniej działających można wymienić: Spółdzielnię Szczeciniarsko-Szczotkarską wytwarzającą miotły, pędzle i półfabrykaty do produkcji szczotek, Spółdzielnię Inwalidów „Elektromet” produkującą artykuły przemysłu elektrotechnicznego czy Spółdzielnię Wyrobów Skórzanych i Usług „Odrodzenie” (później „Uniwersal”), produkującą między innymi obuwie. Bardzo prężnie działał także drobny handel i usługi świadczone przez Żydów dla mieszkańców miasta. Nie bez znaczenia było także prowadzenie przez Żydów gospodarstw rolnych, które w wielu przypadkach były prowadzone na wzór kibuców.
Wśród dziesiątek powojennych organizacji warto odnotować również Żydowski Dom Kultury oraz żydowski muzyczny teatr małych form tworzący przedstawienia dla setek widzów – także w ramach gościnnych występów w innych miastach Dolnego Śląska. Działały tam też szkoła żydowska, przedszkole, żłobek oraz internaty i półinternaty. Program nauczania w powojennych szkołach żydowskich opierał się na programie ogólnokrajowym, jednak językiem wykładowym był jidysz, a dzieci dodatkowo mogły uczyć się języka hebrajskiego oraz historii i kultury żydowskiej. Edukacja nie kończyła się jednak na dzieciach – organizowano kursy zawodowe dla starszej młodzieży i dorosłych, na których można było nauczyć się choćby krawiectwa, podstaw elektrotechniki, mechaniki i maszynopisania. Odbywały się one w ramach działalności ORT, czyli Organizacji Rozwoju Twórczości Przemysłowej, Rzemieślniczej i Rolniczej wśród Ludności Żydowskiej w Polsce. Z kolei Koło Kobiet Syjonistek WIZO organizowało m.in. kursy języków obcych – angielskiego i hebrajskiego – z myślą o tych, którzy planowali emigrację. Dzierżoniowscy Żydzi mogli wstępować m.in. do żydowskiego Klubu Sportowego „Start” lub „Spójnia”, albo do zespołu tańca ludowego młodzieży żydowskiej.
W kronice Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce możemy odczytać przykładową notatkę dotyczącą działalności w Dzierżoniowie w 1956 roku: „W Klubie żydowskim wystąpili pianista Włodzimierz Załkind, L. Toper oraz Ruben Oguza. Po kilkumiesięcznej przerwie ożywiły także swoją aktywność amatorskie kółka artystyczne. Kółko dramatyczne przygotowuje program poświęcony rocznicy likwidacji getta wileńskiego. Organizowane są kursy języka polskiego dla dzieci Żydów repatriantów”. Życie w powojennym Dzierżoniowie wraz z całym kolorytem powojennego żydowskiego odrodzenia opisuje m.in. Helena Lindskog w autobiograficznej książce Miejsce urodzenia: Dzierżoniów. Opowiada ona między innymi: „Powstawały żydowskie organizacje kulturalne i polityczne. Ci, którzy ocaleli, chcieli żyć. Szybko jednak żydowska historia Dzierżoniowa dobiegła końca. Pogrom kielecki w lipcu 1946 roku przestraszył wielu polskich Żydów. Zaczęli rozglądać się za innymi miejscami na świecie”.
Niebywale szybki rozwój życia żydowskiego w powojennym Dzierżoniowie, wraz z osiedlającymi się tam Ocalałymi z Zagłady, niestety szybko zaczął wykazywać tendencje spadkowe. Niepewna sytuacja polskich Żydów, którzy wciąż byli prześladowani przez polskich sąsiadów, i pogromy w całym kraju (z kulminacją w postaci mordu podczas wspomnianego pogromu kieleckiego) sprzyjały decyzji o emigracji czy to do Izraela, czy na zachód Europy. Choć warunki stworzone przez żydowską społeczność Dzierżoniowa były wyjątkowo dobre, to wielu z jej członków czuło tymczasowość pobytu na Dolnym Śląsku. Nie czuli się oni także w pełni bezpiecznie – nawet tu dochodziło do zabójstw, napaści i zastraszeń, a Żydzi często w uzbrojeniu chronili swoich siedzib. Na dzierżoniowskim cmentarzu żydowskim na nagrobku kibucnika Moszego Zylberberga, ocalałego z Zagłady Żyda z Nowego Sącza, możemy odczytać inskrypcję: „Kierownik straży kibucu Ichud w Dzierżoniowie padł od kuli skrytobójczej na posterunku dn. 26 IX 1945”.
Po 1948 roku i powstaniu Izraela władze komunistyczne regularnie występowały przeciwko Żydom z poziomu centralnego, utrudniając im swobodne życie w kraju, choćby przez upaństwowienie licznych żydowskich instytucji oraz ograniczanie ich samoorganizacji. Jedyną świecką organizacją żydowską, która miała prawo działać, było Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów, które powstało w 1950 roku i prowadziło szeroko zakrojoną działalność społeczną, kulturalną, edukacyjną i rozrywkową. W kolejnych latach emigracja na Zachód lub do Izraela nabierała tempa – szacuje się, że w 1950 roku w Dzierżoniowie mieszkało tylko kilka tysięcy Żydów i ich liczba konsekwentnie spadała. Tendencja była jednoznaczna: emigracja żydowska rosła, a żydowski Dzierżoniów z każdym rokiem malał. Po upadku komunizmu nie pozostało tu już wiele ze świetności powojennej prosperity, a obecnie głównym monumentem przypominającym o tej społeczności jest odrestaurowana synagoga. Żydowska społeczność, choć niewielka, wciąż podtrzymuje więzi na spotkaniach organizowanych przez dzierżoniowski TSKŻ.
Dziękuję Markowi Hufowi za oprowadzanie po cmentarzu żydowskim i dr Annie Grużlewskiej za książki o historii Żydów w Dzierżoniowie